sobota, 31 sierpnia 2013

Francja, ser powszedni


Siedzę właśnie na lotnisku w Amsterdamie i cierpię, że nie mogę z niego wyjść, bo już za godzinę mam lot do Warszawy. Wracam jak zwykle pod koniec sierpnia z Francji. Tym razem padło na wybrzeże Atlantyku. Spędziłam ostatni miesiąc na francuskim Helu, jak w każdym znaczeniu tego słowa można określić Cap Ferret. Półwysep leżący na wysokości Bordeaux, w regionie Girona stał się mekką surferów z całej Europy. Z jednej strony zatoka - Bassin d'Arcachon - spokojna, przewidywalna, żyjąca swoim powolnym trybem odpływów i przypływów.  Idealna dla ostryg i rodzin z małymi dziećmi. Z drugiej strony ocean - dziki i nieokiełznany. Zalewa Cię wodą, wgniata w dno i niemiłosiernie zrywa bikini. Innym razem niespodziewanie porywa z plaży Twoje japonki i ręcznik. Bezczelny i pozbawiony skrupułów, a jednak ciekawszy i bardziej pociągający. Dodatkową atrakcją są rzesze surferów i kite surferów walczących z niepokornymi falami.
To właśnie Cap Ferret wybrał sobie Guillaume Canet jako tło do Niewinnych kłamstewek (Les petits mouchoires, 2010), w których główną rolę kobiecą gra jego partnerka - Marion Cotillard. Mają tam domek letni, a czasem można ich też spotkać w miejscowej restauracji (tzw. 'place to be')- Sail Fish. 
Kilka uliczek przecinających Cap Ferret przepełnione jest fancy butikami, małymi galeriami, oraz wszelkiego rodzaju lodziarniami, kawiarniami, piwniczkami z winem, czy też restauracjami zachwalającymi swoje ostrygi (czegoś tak morskiego w smaku jeszcze nie jadłam. ledwo przełknęłam, co by nie było faux pas; pierwsza i ostatnia ostryga w moim życiu). Wpadłam natomiast w inną pułapkę - Sorbet d'amour - lody własnej produkcji - o smakach powalających z nóg - lawenda, róża, ciasto bretońskie, solony karmel. Co tylko można sobie wymarzyć. Miłym akcentem jest to, że lodziarnia otwarta jest przez większość sezonu także w nocy. Raj dla łasuchów, zmęczonych au pair i nastolatków z gastro fazą. Miło jest też posiedzieć na kanapach w Wine Notes - typowym Bar a vin, czy poobserwować dziwnie gibiących się Francuzów w 44 (bar, w którym wieczorami grana jest muzyka na żywo, zdarzają się też niezapowiedziane koncerty).
Dla miłośników morskich wycieczek - Banc d'Arguin, wyspa/mielizna położona pomiędzy oceanem, a zatoką Arcachon. Płynąc statkiem cumujemy od strony zatoki i już tylko kilkanaście kroków dzieli nas od oceanu. Idealne miejsce do zbierania muszelek. Innym punktem charakterystycznym w tej okolicy jest Dune du Pila, czyli największa wydma w Europie, którą szczególnie upodobali sobie paralotniarze. Nie sposób pominąc Ile des oiseaux i jej cabanes tchanquees - domków stojących w wodzie na palach, zabezpieczone przed przypływami.
Tym razem też zajmowałam się szkrabami francuskimi. W tym roku trafiły się wyjątkowo łagodne i łatwe w obyciu. Sześciomiesięczny chłopiec z dużymi oczami, który nie wie co to płacz. Spokojny i wiecznie zadowolony. Plus temperamentna dwulatka, niebywale wygadana i rozsądna. Intelektualnie zdecydowanie ponad swój wiek. Do tego nieobecny tata i przeurocza mama, mistrzyni w udawaniu swoich pociech, z niezwykle zdrowym podejściem do macierzyństwa i wychowania dzieci. Niech żyją rozsądne matki i ich mądre dzieci.

Le parc aux huitres - to tu wychowywane są małe ostrygi, pod czujnym okiem panów na traktorach.
Niestety wyglądały lepiej niż smakowały.
jolie-jolie