niedziela, 22 stycznia 2012

Cité du livre - B é c h e r e l

coucou,
sesja dopiero się zaczyna. Dla mnie to już właściwie sama końcówka. Jeszcze dwa egzaminy i zakładając, że uda mi się je zaliczyć, swoją pierwszą sesję będę miała za sobą. W piątek więc zaraz po teście wyruszam do Krakowa. Jak na razie jednak pozostawiam wam cząstkę wakacji – miasteczko tudzież wioskę w północnej Francji, w której spędziłam dwa sierpniowe tygodnie. Bécherel – nie zapomnijcie tam wpaść jeśli kiedyś zawitacie w Bretanii!




Cité du livre
    Jeśli ktoś kiedyś chciałby zobaczyć prawdziwą Frację, poznać prawdziwych Francuzów  i do tego lubi wyszukiwać perełki w  antykwariatach – Becherel wydaje się być idealnym celem podróży.  Idealny przystanek w podróży z Paryża do miejscowości nad morskich, takich jak St Brieuc czy cudowne St Malo. Leży pomiędzy Rennes, stolicą Bretanii, a Dinan.
    Jest to położone w departamencie Ille-et-Vilaine (część Bretani – północno-zachodnia Francja) malutkie miasteczko liczące około 750 mieszkańców. Tak. Biorąc pod uwagę tę liczbę, można powiedzieć że jest to właściwie wieś. Gdyby nie to, że znajdziemy tam również ratusz, pocztę, jeden mini-supermarket, le tabac (kiosko-kawiarnia), piekarnię, cukiernię,  3 restauracjo-kawiarnie i… 15 antykwariatów. Czyli jeden klimatyczny sklep wypełniony po same brzegi (czasem nawet dwu piętrowy) książkami na 50 mieszkańców. Całkiem niezła statystyka. To właśnie dlatego Becherel  szczyci się mianem miasteczka książek. Sama idea stworzenia takiego miejsca została zaproponowana w 1986 przez stowarzyszenie Savenne Douar.  

    Można tu znaleźć wszystko, począwszy od tradycyjnych książeczek dla dzieci (jak ‘Barbapapa’), lektur dla młodzieży, klasyki powieści (nie tylko francuskiej), poradniki, książki hobbystyczne, tomiki poezji, pięknie wydane albumy aż po prawdziwe białe kruki! Dlatego też Becherel jest swego rodzaju mekką bibliofili. Oczywiście są też stoiska z kieszonkowymi romansidłami i całe serie kryminałów (Agata Christie na potęgę), które można nabyć za śmieszne pieniądze (od 1 euro za książkę). Zdarzają się też płyty, filmy, winyle, stare plakaty, stare gazety (szczególnie to o modzie) oraz małe atelier, w których francuscy artyści wystawiają swoje prace i inne urocze drobiazgi. 

    Niewielka osada położna na wzgórzu została w XII wieku otoczona murami przez Henryka II Plantageneta, dzięki temu oprócz wyjątkowego charakteru miasteczka, ma ono również wyjątkowy wygląd. Typowe dla Bretanii kamienne domy z kolorowymi okiennicami. Neo-romański kościół Notre-Dame de Becherel.  Zabytkowy donżon (wieża obronna) położona obok ogrodu, z którego (jeśli zdołamy znaleźć ukryte schodki i wdrapać się na kamienny mur) dojrzymy panoramę całej okolicy.  Kilka minut spacerem od centrum miasteczka pozwoli nam znaleźć się w parku otaczającym imponujący Chateau de Caradeuc. Po drodze miniemy modernistyczny budynek Maison du livre et du tourisme gdzie możemy zaopatrzyć się w mini-przewodnik i mapę. 

 
    Nie można znaleźć wiele informacji na temat Becherel na polskich stronach internetowych. Polecam za to stronę Maison du livre et du tourisme, gdzie można znaleźć wiele przydatnych informacji również  w języku angielskim. Dla osób które zamierzają wybrać się do Breatanii – uważajcie na pogodę! Potrafi płatać figle. Tydzień słońca i upału, tydzień nieustającego deszczu. Warto też wiedzieć, że w każdą pierwszą niedzielę miesiąca w Becherel odbywa się Marché du livre ancienne – Targ Książek, który również wart jest odwiedzenia.  Jeśli nie władasz językiem francuskim zawsze możesz zaopatrzyć się w piękny album (tematyka zróżnicowana!) czy też wyszperać książkę po angielsku (albo znaleźć półki z książkami z innych kontynentów!). Nawet jeśli wcale nie lubisz czytać (albo jeszcze nie odkryłeś magii książki!) warto jest wpaść do klimatycznej restauracji (
La crêpe bouquine) na pyszne galette bretonne (ciasto przypominające wyglądem naleśniki, ale wyrabiane z mąki gryczanej, wypełnione słodkim lub słonym farszem, co kto lubi).
    Becherel to jednak także mieszkańcy. Niekończące się „Bonjour!”, „Bonsoir” i uśmiechy na twarzach sąsiadów. Absolutne zaprzeczenie wszelkich negatywnych stereotypów o Francuzach. Spokój i sielanka małej miejscowości połączona jest z wciąż napływającymi (ale w rozsądnych ilościach!) turystami, pragnącymi choć na chwilę zanurzyć się w świecie książek. 

Maison du livre et du tourisme
Le château de Caradeuc
Schody na mury otaczające park i mały krasnoludek w ulewny dzień.

3 komentarze:

Archistka pisze...

Zatęskniło mi się wakacji.
Haha. IBisous z tej mrocznej deszczowej warszawskiej odchłani, a zaraz z drogi do Krakowa. Równie ciemno i smutno.

Anonimowy pisze...

oj piekne zdjecia! piekne meijsca! zamierzasz zostac we francji po programie au pair?;)

isubisou pisze...

Byłam au pair w zeszłe wakacje. Spędziłam 3 miesiące z cudowną rodziną w Paryżu. Bardzo chciałabym kiedyś zamieszkac we Fracnji, ale jak na razie zdecydowałam się na rozpoczęcie studiów w Polsce. Swoją przygodę z au pairowaniem zamierzam powtórzyc w te wakacje. A życie we Frencji... owszem, ale to nieco dalsza perspektywa. Pozdrawiam serdecznie!