Piątkowe popołudnie. Zawiedziona, że pomimo czystego nieba
nie udało mi się dojrzeć Alp ze wzgórza Fourviere wracam od strony dworca
St.Paul w stronę katedry St.Jean. Słowem – Vieux Lyon pełen /jak na Lyon/
turystów. Widzę siedzących na ulicy
ludzi. Zajmują większą część szerokiej drogi przeznaczonej dla ruchu pieszego.
Myślę – bezdomni. Pierwsi bezdomni jakich spotykam w Lyonie. W Paryżu było ich
pełno, szczególnie pod Tour Eiffel wieczorami. Siedzą i prowadzą głośną
dysputę. Przechodnie patrzą na nich z niesmakiem, jako, że za bardzo zadomowili
się w przestrzeni publicznej. Kilka kroków dalej – i tak, rozmawiają po polsku.
Mimowolnie gorączkowo nasunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos i zaczęłam zastanawiając się czy mam na sobie
coś, co mogłoby zdradzić moje pochodzenie. Przyspieszyłam kroku i z
zaciśniętymi pięściami przeszłam obok. Zrobiło mi się nagle i przykro i wstyd. I
nie wiem co bardziej. To się nazywa gorycz?
Żeby dostać się do Lyonu muszę złapać autobus, który
zatrzymuje się kilka kroków od domu. Mam więc sporo okazji do obserwowania
francuskiej kultury komunikacji publicznej. I jestem niezmiennie zachwycona. Do
autobusu wchodzi się tylko przednimi drzwiami – obok kierowcy. Pozostałe są
zarezerwowane dla pasażerów wychodzących. Gdy wsiadamy wita nas uprzejme
Bonjour! i uśmiech kierowcy. I od razu przyjemniej się jedzie. Po drodze
dosiada się struchlała staruszka, która nawet nie zdążyła jeszcze dojść do
przystanku, a o sprincie w jej przypadku nie ma mowy. Co robi kierowca?
Zatrzymuje się tuż przed jej nosem, wita się z nią, cierpliwie czeka, aż
starsza pani wybierze sobie miejsce i usiądzie (uwierzcie mi trwało to
dłuuuższą chwilę) i wtedy dopiero rusza. Albo dziś – pewna młoda kobieta, która
wsiadała przy szpitalu nagle przypomniała sobie, że musi coś jeszcze tam
załatwić, więc wysiadając w biegu rzuciła w stronę kierowcy ‘Je reviens!’ i tak
oto właśnie staliśmy jakieś 3 minuty pod szpitalem czekając na nią. Nie, żaden ze
współpasażerów nie zaczął wykrzykiwać obelg w stronę kierowcy. Nie, nikt nie
zrobił skwaszonej miny. Nie żebym demonizowała warszawską komunikację miejską,
ale jestem jej arcyczęstym użytkownikiem, więc swoje wiem. I wiem na pewno, że
takie sytuacje jak powyższe nigdy mi się w Polsce nie zdarzyły. Nie miałyby
racji bytu.
Tak, sklepienie jest specjalnie dla Ciebie. Wypowiedz się!
Si vous trouvez la porte fermée c'est que le personnel n'est pas encore arrive. Ça c'est évident! |
P.S.Côte d'Azur od czwartku!
2 komentarze:
świetne foty!:)
cote d'azur ahhh : D
a z tymi POlakami... nie chce mi się nawet komentować...
Prześlij komentarz