sobota, 14 kwietnia 2012

Le baiser de l'Hotel de Ville

Wchodząc dziś na stornę główną Google natknęłam się (no dobra, pewnie nie tylko ja;p) na Le baiser de l’Hôtel de Ville. O ile to zdjęcie oczywiście było mi znane i można je dostac za 2 euro w dużym formacie u każdego bookinisty znad Sekwany, to sama postac Roberta Doisneau już nie zupełnie.Zaintrygowana postanowiłam wygooglowac tego jegomościa. I muszę wam powiedziec, że było warto!

fot.Robert Doisneau
Otóż okazało się, iż Robert Doisneau jest jednym z najbardziej cenionych i znanych fotografów francuskich. Urodził się w roku 1912 w podparyskiej Gentilly, zmarł w 1994 w Montrouge. Obok Willy'ego Ronis i Eduardo Boubata był głównym reprezentatem nurtu francuskiej fotografii humanistycznej. Stworzył wiele reportaży fotograficznych publikowanych w Life czy też Paris Match. Według wujka google przyjaźnił się też z Bressonem, którego też niedawno zdarzyło mi się odkryc. I rzeczywiście koncpecja decydującego momentu pasuje do niektórych fotografii Doisneau jak ulał!

Większośc jego zdjęc to po prostu czarno-białe klatki z codziennego życia francuskich ulic. Są one proste i bezpretensjonalne, a jednocześnie bardzo subtelne i urocze. Był fotografem zwykłych ludzi znanym ze swojej ogromnej sympatii do drugiego człowieka.


Wolałam chyba jednak nie wiedziec, że Pocałunek pod Ratuszem nie jest wyrwaną z paryskiego zgiełku chwilą czułości dwojga młodych ludzi, których Doisneau uchwycił na swej fotografii, tylko zainscenizowaną sceną. Smuteczek.

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

fot.Robert Doisneau

2 komentarze:

Archistka pisze...

Jej. Ładnie skaczą z naszego mostu. Cherie ja chcę do Paryża!!! ooo. I też nie chciałam wiedzieć, że to udawane. nic już nie jest prawdziwe od pomidora po zdjęcie. Smuteczek.

Unknown pisze...

Ach a sądziłam że tylko ja byłam tym faktem tak zawiedziona (a dowiedziałam się o tym chyba z jakiegoś podręcznika do nauki języków, kilka lat temu). Fotokopia Doisneau wisi u mojej babci w domu i ,,robi klimat". Lubię baaaardzo choć przez ten wpis jest mi jeszcze bardziej smutno, że mojego Paryża nadal nie widać na horyzoncie. :<