piątek, 17 sierpnia 2012

Czeski film

Czas przecieka mi przez palce. Hiszpanię pozostawiłam już za sobą. Wróciłam do mojej słodkiej Francji. Osiadłam na Lazurowym Wybrzeżu ponownie i zostanę tu jescze przez jakiś czas. Przemierzając granicę miałam okazję oglądac pogorzelisko pozostałe po lasach katalońskich. Ogromna powierzchnia pochłonięta przez ogień. Smutne wzgórza pokrywają już tylko czarne, wypalone pnie drzew. Krajobraz jak po katastrofie. I to wszystko w ciągu zaledwie kilku godzin. Całe połacie lasu, który rósł w górę latami. Niewiarygodne.
Tymczasem chciałabym zostawic wam kolejne fragmenty Barcelony, ale łącze internetowe buntuje się  i wysiada przy rozmiarze zdjęc. Jak bardzo jestem zachwycona Barceloną? Mniej, niż się spodziewałam. Może dlatego, że jest to sierpień i żar z nieba leje się ogromny. Może dlatego, że jest to sierpień i tłumy turystów zjeżdżają się akurat w tym momencie. Może dlatego, że zamiast podziwiac Parc Guell i wymysły Gaudiego z Barceloną w tle widziałam tylko zbiorowisko istot ludzkich intensywnie sie wachlujących czym popadnie, tudzież robiących foteczky gdzie popadnie. Stanęłam na środku placu, rozejrzałam dookoła, nieco rozczarowana i zagubiona i uznałam, że jeszcze kiedyś tu wrócę, ale napewno nie w sierpniu.
Barcelona jest też irytująca pod względem wejśc do obiektów turystycznych. Po kieszeni studenta bije mocno. Na przykład wejście do Casa Mila to koszt 15 euro (bilet ulgowy). Nawet Sagrada Familia jest płatna. Mówi się, że Paryż to drogie miasto, ale <26 mogą korzystac z niego do woli, nie jak w stolicy Kataloni...
Tymczasem zamieszkuję pokój z uroczą Czeszką, która jest au pair u brata mojego hosta. Miło jest w końcu na tych 'wakacjach' z hostami znaleźc kogoś w Twoim wieku i w podobnej sytuacji. Tak więc zgodnie uznałyśmy, że wykorzystujemy ten tydzień jak tylko się da. Nawet zostawanie z maluchami razem jest przyjemniejsze.I nocne kąpiele, gdy woda jest cieplejsza niż powietrze. Przedawkowanie wina i serów. Przedawkowanie słońca i soli. I poranne kryzysy z kubkiem kawy w dłoniach, jak już oczywiście znajdę kubek w tym ogromnym domu, gdzie kawę piję się w miskach.


2 komentarze:

Unknown pisze...

Przeglądam Twoje ostatnie wpisy i chyba absolutnie zazdroszczę Ci host family! Dwa piękne kraje w jedne wakacje i niewiele pracy... coś cudownego. A co do Hiszpańskich lasów - płoną też nie daleko mojego obecnego miejsca zamieszkania i płonie też Portugalia. Paskudny, smutny widok. Nie wiem jak w katalonii ale w okolicach Galicji lasy wypalają ludzie. Aż trudno uwierzyć, że można tak narażać ludzi i niszczyć własne otoczenie.

Monika pisze...

chyba już pisałam,ze niebywale Ci zazdroszczę///;)

może na następne wakacje też uda mi się upragniona podróż do Francji..