Moje niczym niezmącone idylliczne życie we Francji zostało
mi dziś brutalnie odebrane. Po raz pierwszy w sumie tak naprawdę opiekowałam
się dziewczynkami i to przez 7 godzin <straszliwie dużo!>. Sześciolatka A
ma zapędy przywódcze, i zawsze i wszędzie musi górować. Jak coś idzie nie po jej myśli robi się
agresywna, potem obrażona. Czasem jednak po prostu przejmuje inicjatywę i
zajmuje czymś S. Młodsza czteroletnia S to mały Mowgli. Wszędzie jej pełno.
Skacze, biega, krzyczy. Jest też dziecięco niezdarna. Jeśli można spaść - spadnie, jeśli jest coś o co można się
potknąć – potknie się. Strach ją z oczu spuścić. Jest przeurocza i śmieje się
też ciągle. Co jest fatalne to to, że też bardzo łatwo wpada w płacz. Nie, nie
płacz. Ryk. Na razie jest ciężko bo sama muszę nauczyć się jak z nimi
postępować, co na nie działa, a co ani trochę. I jak unikać tych mini awantur,
które wybuchają nagle, nie wiadomo skąd. Muszę wymyślic coś co zajmie je na
dłużej niż półgodziny. I muszę przyzwyczaić się do takich dni jak ten. Powrót
do rzeczywistości. Dobrze, że jest ogród, dobrze, że jest basen, dobrze, że
chcą się ze mną bawić. Chociaż nie wiem czy tak dobrze, bo w ciągu ostatniej
godziny musiałam je 3 razy przeganiać z mojego pokoju, żeby w końcu mieć chwilę
oddechu. Właśnie wymknęłam się dyskretnie z ich pokoju porzucając bezczelnie powierzone mi Pet Shopy i ich mega wypasione domostwo.
Dziś jest pierwszy dzień wyprzedaży we Francji! Za tydzień
kolejna obniżka. Jutro zamierzam się wybrać do największego Lyońskiego centrum
handlowego – Part Dieu, żeby ukoić moje skołatane nerwy. Poza tym zapowiada się
bardzo miły dzień, ponieważ lyońskie au pairki (których jest tu ledwie garstka)
planują piknik w Parc de la tête d’or – jest to podobnież taki tutejszy Central
Park. Pas mal!
A bientot!
4 komentarze:
Bóg Janusz z mechaniki jest brzydki i głupi, ja mała i biedna , świat wielki i zły. Bądź moją ołperką, albo przynajmniej promyczkiem na końcu drogi bo już nie mogę. Egzamin w sobotę to skandal. Tymczasem,całuj potwory ode mnie, albo i nie. Kochaj i rób co chcesz. Tylko wróć do mnie.
A i jeszcze ja się pytam gdzie Lyon?
Jeszcze trochę a na prawdę uwierzę w ten nadmorski kurort. Zdjęć mon Amie.
ech ja nie lubie takich dlugich dni, są okropne, a rok temu mialam ich sporo i nie wiem, czemu sie nie buntowałam... chyba było mi głupio...
o nie, nie pet shopy ! nienawidzę cholerstwa, porozrzucają to małe wszędzie, a potem sprzątać to brrr
Prześlij komentarz