czwartek, 1 marca 2012

Dzień dobry, szukam rodziny.

Przyznaję, jestem uzależniona od skrzynki odbiorczej serwisu aupairworld . net.
Zaglądam do niej średnio milion razy dziennie łudząc się, że zobaczę kopertę z zielonym znaczkiem. To nie jest tak, żebym tych zielonych znaczków nie otrzymała już sporo. Wręcz przeciwnie. Z żadną jednak z tych rodzin nie udało mi się nawiązac bliższego kontaktu. Z żadną też nie 'zaskoczyło' tak jak powinno.
Stałam się wybredna, a może po prostu w tym roku bardziej wiem czego chcę i w co mogę się wpakowac. Odrzucam opcje typu 'uroczy domek pośrodku niczego', 'pokój dzielony z dwu latką', 'zajmowanie się dziecmi 7 dni w tygodniu' czy też 'no internet access'.



Albo po prostu w zeszłym roku miałam ogromne szczęście trafiając na moją cudowną paryską rodzinę. Oczywiście, że też mieli swoje wady, ale bez przesady. W sumie najbardziej uciążliwe było to, że nie miałam własnego pokoju. Moim pokojem od 22 do 7 rano był salon z ogromną rozkładaną kanapą. Mimo wszystko warto było poświęcic posiadanie własnego pokoju na rzecz Paryża. Poza tym udało mi się nawiązac z moją rodziną wspólny język. Naprawdę czułam się z nimi jak z rodziną. I jak z rodziną bywały lepsze, i te mniej dobre momenty i sytuacje (hormony kobiet w ciąży potrafią byc uszczypliwe!), ale generalnie byłam bardzo bardzo zadowolona. Na zdjęciach moja mała nénette.

Teraz natomiast szukam i szukam. Czasem wydaje mi się, że trafiam na profile idealne. Takie, które mi pasują i spełniam idealnie ich wymagania. Ładnie się produkuję, pisząc personalną wiadomośc i czekam, czekam, czekam... Zazwyczaj odczytują. Czasem dodają do ulubionych. Zapewne wybrali już kogoś ze 150 osób, które się zgłosiły. Ech . . . Innym razem hiszpanki, które ledwo posługują się angielskim i mylą im się miesiące, w związku z czym okazuje się, że powymianie kulkunastu maili i zdjęc jednak nie będziemy swoim matchem. Ech . . . Tracę cierpliwośc jednym słowem. Tu chcą prawojazdy, a tam grac na pianinie. Tu od czerwca, a tam na 12 miesięcy. Blablabla. Bardzo bym chciała już zabukowac bilet i cieszyc się wyjazdem w 'nowe nieznane'!

Wołam w eter!

Psst. Zastanawiam się czy ten nowy wygląd bolga jest praktyczny? Wygląda w sumie całkiem sympatycznie, ale sama się w tym trochę gubię. Co o tym sądzicie?

4 komentarze:

Archistka pisze...

Na początku nie wiedziałam co się stało i co z tym zrobić? Co wcisnąć?! Ładne te obrazki ale który wybrać? czy nie dało by się tak że jedno zdjęcie do jednego posta? Bo tu są nawet po trzy i jest taki moment niepewności... Ale po za tym strasznie mi się podoba i aż mam ochotę się przenieść ze swoim bo u ciebie są ładniejsze w blogspocie.
Lubię być twoim eterem. Hahahah. Co do rodziny zapomniałaś wspomnieć o swoim poświęceniu, gdy oddałaś mi taką bardzo ładną i dobrą paryską... Smutno. A może work and travel jak nic nie znajdziemy i nic nam się nie uda? Może szukają jakiś inżynierów? Albo dobre nianie z trzema językami... Po grobowy grób i deski - ja.

Anonimowy pisze...

mam identyczne uzależnienie;)

Justa pisze...

Szkoda, ze nie mam dziecka, bo bym Cie zatrudnila :)

A nawet tydzien w Barcelonie to wspaniala perspektywa :)
Na pewno zobaczysz wiele ciekawych rzeczy i spedzisz cudowny czas :)
Warto jest myslec tylko o tych rzeczach pozytywnych :)

Pozdrawiam !

Justa pisze...

Wszystkie te roslinki to drzewa- nazwa lacinska to Albizia julibrissin, a polskiego odpowiednika chyba nie ma :P
Napisz koniecznie jak juz wybierzesz sobie rodzine, gdzie jedziesz i kiedy :)
W sumie nigdy nie au pair´owalam, ale musi to byc ciekawa przygoda !